W zeszłym roku, podczas mojego startu w Biegu Wenedów (dystans 10 km), byłem wystawiony na upał i ciężką trasę. Jednak nic to mnie nie nauczyło, ponieważ w niedługim czasie po biegu, gdy tylko pokazała się informacja, że dodają dystans półmaratonu, zapisałem się na dwukrotnie dłuższą trasę. Dlaczego? Nie wiem, ale lubię łamać normalność. Tegoroczny start, to nowa trasa i o wiele wyższa temperatura. Jeśli chodzi o trasę, to zeszłoroczny najcięższy podbieg przy ratuszu okazał się najlżejszym, zaś dwa pozostałe podbiegi podnosiły tętno na maksa. Ale nie podbiegi były problemem.
Tym razem zabójcza była temperatura. Sporo osób nie ukończyło biegu, pogotowie jeździło jak zwariowane, zaś 200 metrów cienia nie dawało ulgi. Do 19 km biegłem z Mariuszem Wolańskim - fajny klimat, gdy biegnie się z tak fajnym gościem. Później musiałem lekko odpuścić ponieważ odezwała się kontuzja pachwiny. Ostatnie 400 m przebiegłem z moim synkiem Błażejem. Byłem mega dumny, że dał radę biec 400 metrów ostro pod górę w mega upale. Błażej jesteś wielki. Reasumując - Koszalin to zawsze mega wyzwanie i masakryczna temperatura. Ale Koszalin, to również mega kibice. Za własne pieniądze kupowali zgrzewki z piciem i dawali wyczerpanym biegaczom. Inni zaś kibice ratowali przed udarem słonecznym, udostępniając wiadro z zimną woda i gąbką.
Mój finisz z Błażejem
https://www.facebook.com/mariusz.wolanski.75/videos/1170261159685061/
“Słowo zachęty podczas porażki jest warte więcej niż godzina pochwał po sukcesie”
Autor nieznany
... zobacz mój blog treningowy
Odwiedza nas 33 gości oraz 0 użytkowników.