Dzięki pewnej miłej osóbce dałem się namówić na start w półmaratonie po Puszczy Drawskiej, w niepowtarzalnych i urzekających swoim klimatem okolicach Mierzęcina - piękne winnice, wijąca się Drawa i zielona otchłań ciągnących się po horyzont lasów. Troszkę obawiałem się startu, ponieważ ostatnio więcej kilometrów przejechałem na rowerze, niż przebiegłem.
A wszystko to za sprawą wkurzającej pachwiny. Ale nie jest tak łatwo cofnąć mnie z realizacji zamierzonego celu. W okolicach Mierzęcina zameldowaliśmy się z rodziną dzień przed startem. Pogoda jak na bieganie straszna. Słońce, duszno i ogólnie rzecz ujmując jakoś tak niejako. Dopiero następnego dnia poprawił mi się humor. Zimno, deszczowo i wietrznie. O takiej właśnie pogodzie marzyłem. Na starcie zameldowała się spora banda biegaczy z Kołobrzegu. Nic więcej do szczęścia nie potrzebowałem. Nawet oddałem mój plecak z żelami na przechowanie, zaś na drogę zabrałem buteleczkę z piciem i środkiem przeciwbólowym, by w trasie dowalić mojej kochanej pachwinie. Gdy skończyło się odliczanie, wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Byłem tylko ja i dzika przyroda, w skrajnej swojej formie - błoto, trzęsawiska, strome podbiegi, wkurzające zbiegi oraz błoto i ... błoto. Taki nasz własny runmagedon :) Okolice dziewicze, partner biegowy wymagający i totalna zabawa na trasie. Biegliśmy dla zabawy, nie dla czasu ani klasyfikacji. Dzięki takiemu podejściu, zabłądzenie w lesie potraktowaliśmy jako dodatkowy punkt programu. Z resztą w lesie zabłądziło 90% zawodników. Ja na ukończenie swojego półmaratonu potrzebowałem pokonać ponad 25 km. Byłem zajebiście zmęczony, z piekącymi na maksa udami, ale mega szczęśliwy. Dałem radę i super się bawiłem. To fajne doświadczenie w tak mało sprzyjających warunkach topograficznych, przełoży się chyba na to, że częściej będę szukał przygody w terenie, niż na asfalcie :)
Jeszcze raz dziękuję, za to, że mój start w tej imprezie mógł się stać rzeczywistością. Za rok jadę tam ponownie. I mam nadzieję, że tym razem, również organizacyjnie coś się skonci, tak by było ciekawiej.
“Słowo zachęty podczas porażki jest warte więcej niż godzina pochwał po sukcesie”
Autor nieznany
... zobacz mój blog treningowy
Odwiedza nas 12 gości oraz 0 użytkowników.