Cały dzień spędziłem aktywnie z Błażejem. A to basen, a to koszykówka itd. Było intensywnie ale bardzo miło. O godz. 19:00 jak tylko wróciła Kasia szybciutko się przebrałem i postanowiłem zrobić trening rowerowy.
Gdy tylko wyjechałem na Korzystno oczom mym ukazała się mgła. Ale widoczność była jeszcze w miarę. Dlatego postanowiłem pokręcić jeszcze dalej. Niestety za Starym Borkiem, zjeżdżając w stronę Nowogardku mgła stała się tak intensywna, że widoczność ograniczyła się do około 1 m. Postanowiłem nie kozaczyć i wracać do domu. W drodze powrotnej w Starym Borku wjechałem w pieprzoną dziurę i z złapałem gumę. Po około 3 km pieszej wędrówki w butach z mocowaniem do pedałów postanowiłem zadzwonić po Kasię by zgarnęła mnie z drogi. Jestem totalnie wkurwiony, bo o treningu marzyłem juz od wczoraj. A teraz niedzielny trening stoi pod znakiem zapytania. Być może zrobię go na góralu, ale to nie zmienia faktu, że polskie drogi to wykurwiste szambo.
TRASA