Niedzielny poranek ... mgła za oknem, zaś temperatura przy 100% wilgotności bliska 10 st. C. Szosa stoi grzecznie w koncie i czeka na poniedziałkowy serwis po wczorajszej gumie. Co zrobić, kiedy postanowione zostało w tygodniowym planowaniu treningów, że w niedzielę robię rower.
Najwyższy czas przeprosić się z moją meridką góralem i udać się na trening. I wszystko byłoby ok, gdyby nie ta pieprzona mżawka. Niby delikatna, ale po 10 minutach człek cały mokry :) I znowu to pogoda wpłynęła na zmianę planu treningowego. Wczoraj przy totalnej mgle złapałem gumę i musiałem zejść z trasy, dzisiaj zaś zimno i mżaweczka spowodowała, że skróciłem trening z 60 km do 40 km. Szkoda, że tak się stało, ale jest to już kolejny powód do tego by wydać odpowiednią kasę na dobrą kurtkę softschellową. Inaczej w zimę będę musiał ograniczać liczbę planowanych kilometrów.
TRASA